O.o kurna to zapomniałem:D

Ale mi się zdaje, że można. Mniejsza o to. Ważne, że amunicje oszczędzam:D

Kupiłem karabin i 2 spraye leczące. Pozostałą część kasy przeznaczyłem na tuning magazynku zwykłego pistoletu i zamiast 10 mieści się 13 naboi.

Teraz oczyściłem okoliczne mosty z wrogów, zebrałem kaske i amunicję, wróciłem i zapisałem grę:) Jutro będe grał dalej:D

Przeszedłem grę 2 razy ^^ opłaca się na późniejszych etapach ponieważ dużo pż zabierają

Całkiem niedawno, bo zaledwie kilka dni temu zakupiłem resident evil revelations i jestem nim pozytywnie zaskoczony. Być może(choć jest to tylko moje przypuszczenie), Capcom wreszcie postanowiło potraktować fanów residenta poważnie, a niżeli jako bandę bezmózgowców, gdyż w przeciwieństwie do szóstki, piątki, a przede wszystkim operacji Raccoon City, powoli, małymi kroczkami wraca klimat horror-survivalu. Akcja zeszła nieco na dalszy plan, choć nadal pozostała ważnym elementem tej odsłony, jednak być może Capcom po prostu zrozumiało, że należy robić to co się umie, a nie na siłę wpieprzać wszędzie tą akcję, robiąc z tego Call of Duty z fabułą residenta. Call of Duty zostawmy Call of Duty i wróćmy do Residenta Revelations. Odnośnie horroru, było kilka momentów, które mnie niemiłosiernie wystraszyło, a to z powodu nagle wyskakujących gdzieniegdzie, dosłownie przed twarz potworów, a to i pod względem klimatu jaki podkreślały ciemniejsze pomieszczenia ze znikomą(ale jednak) potrzebą włączenia latarki, krwawe scenerie dookoła, lekkie(nadal słabe ale to zawsze coś względem ostatnich części) trzymanie gracza w niepewności, jak i dwie bodajże sceny, które przerażały nie nagłym pojawieniem się zagrożenia, lecz cichym i powolnym podkręcaniem klimatu, w których gracz czuje się zagrożony, wzmacniane poprzez szepty i odgłosy dochodzące znikąd. Odnośnie samego survivalu zaś, również widać widoczne zmiany. Amunicji co prawda nie brakuje lecz wracają czasami jej braki(w moim przypadku akurat nie do końca, gdyż z doświadczenia już oszczędzam dosłownie każdy pojedynczy nabój, choć zdażyło się, nie powiem), gdyż mozna jej przenosić po prostu mniejsze ilości. Ogólnie rzecz biorąc polega to na tym, że mamy ograniczony ekwipunek odnośnie amunicji. Na przykład dla pistoletu z magazynkiem do 10 nabojów, możemy przenosić na początku max jeszcze 30. Potem można to zwiększyć do 50, a nawet nieco więcej jeśli znajdziemy saszetki z amunicją. Ale główna rzecz w tym survivalu opiera się na tym, że amunicji możemy zebrać ze sobą znacznie mniej niż w poprzednich częściach(co nie zmienia faktu, że i tak jest to nadal dużo), ale mimo wszystko wiele razy nie możemy zebrać amunicji leżącej na stole, gdyż po prostu niesiemy jej już zbyt wiele, co jest przynajmniej jak dla mnie nieco absurdalne, że 3 magazynki do pistoletu to max co możemy mieć przy sobie(przynajmniej na początku jak już pisałem).
Moja ocena jest taka. Na pewno fani serii ucieszą się z powolnego, aczkolwiek mimo wszystko, powrotu do korzeni survivalowych. Warto również nadmienić powrót zagadek, choć były one zazwyczaj bardzo łatwe, przypominające ułożenie w residencie 4 przez Aschley ośmiu z dziewięciu kwadratowych elementów na tej planszy aby otworzyło się przejście. Ale mimo wszystko, są Zatem ten ukłon wykonany przez Capcom w stronę swoich korzeni budzi moje jak najbardziej pozytywne zaskoczenie i mam nadzieję na to, że na tym się nie skończy, a seria całkowicie wróci do swoich survival-horrorowych korzeni wraz z licznymi zagadkami. To już tak odnośnie pozytywów.
Z negatywów zaś, jak wiadomo resident ten jest przekonwertowany na PC z konsoli WII zatem trudno oczekiwać rewelacji. Nie mniej jednak grafika i tak stoi na wysokim poziomie(jak dla mnie lepsza od piątki, gorsza od szóstki), choć wykonanie potworów jak i strzałów, a do tego obrażeń im zadawanych... jest gorzej od piątki... Cała kampania mogła by być o wiele dłuższa. Nie jest ona jakoś bardzo krótka jednak biorąc pod uwagę to, że przemieszczamy się praktycznie i dosłownie po tych samych pomieszczeniach, można by samą fabułę nieco wydłużyć... no przynajmniej o półtora raza. Nie mniej jednak samą kampanię przechodzić można ładne kilkanaście godzin. Mi to zajęło pewnie coś ponad 20. Ale mimo wszystko, porównując to z szóstką... nie ma porównania. Do tego, z racji, że jest to znacznie wcześniejsza wersja, nie ma stosowania kombosów. Jedyne co mamy to nóż, którym możemy dźgać na jeden sposób, do tego zadając koszmarnie niskie obrażenia przeciwnikom. Używanie go się dosłownie nieopłaca. Jednak jeśli strzelimy przeciwnikowi w pewien słaby punkt, albo użyjemy granatu ogłuszającego, on zamiera w miejscu przez co możemy mu przywalić, słabiej lub mocniej, w zależności od czasu trzymania klawisza ataku.

Podsumowując Resident Revelations nie jest niczym nowym. Nie zachwyca pod względem graficznym jak i wykonania, jeśli już to bardziej pod względem wizji powrotu do korzeni serii, choć daleko mu jeszcze do całkowitego powrotu, a szkoda.

Ja osobiście grałem w RE4 i w 5 4 przeszedłem całą a w 5 grałem tylko chwilę bo u kolegi ale muszę się zgodzić że w RE4 jest aż za dużo amunicji.