Jest to wielka budowa centrum handlowego, zarówno w dzień jak i w nocy roi się tu od robotników i maszyn. Ten miejski, żelazny krajobraz zdaje się być wszechobecny oraz powszechny w tym mieście. Można tu spotkać w zasadzie jedynie gdzieś wciąż śpieszących się ludzi. Wokół budowli wystają z ziemi betonowe słupy, żelazne druty i wszędzie wala się pełno żelastwa.
Offline
Yasha szedł spokojnym krokiem obok budowli, w ręku podrzucał baseball. Miał chwilę aby odpocząć, czół głód i pragnienie, był zmęczony i wciąż nie znalazł nikogo żywego. Kierował się ku wejściu do Plazy, jakieś sklepy musiały być już w końcu jakiś sklep z jedzeniem albo nawet stoisko hot-dog-ów. Poprawił nóż przy udzie, oparł kij o bark i przyśpieszył kroku.
Offline
Była noc, toteż Jasha faktycznie, mógł nie spostrzec nikogo żywego. Dopiero po chwili, mógł on dostrzec wśród ciemności pewne postacie nieopodal, które widząc chłopaka z baseballem w ręce widocznie postanowiły się do niego nie zbliżać i omijały go szerokim łukiem, nie chcąc żadnych kłopotów. Wejście do plazy było zamknięte, do czasu jej ukończenia, o czym informowała przywieszona na drzwiach tabliczka.
Offline
Chłopak był wściekły, postanowił obejść cały budynek dookoła,być może znajdzie jakieś wejście dla robotników bądź też ich kanciapę. Po drodze ściągnął koszulę aby zawinąć baseball, szedł teraz w samej czarnej bokserce. Głód doskwierał mu poważnie, pragnienie też dawało po sobie znać, jednak nie miał zamiaru grzebać w śmietniku.
Offline
Po kilku minutach drogi, chłopak dostrzegł wejście do plazy. Były to jedne z kilku drzwi ewakuacyjnych, rozmieszczonych dookoła budynku. Jednak wejście to było zamknięte na kłódkę. Nieopodal, zaledwie kilkanaście metrów od wejścia znajdowało się coś na rodzaj przyczepy kempingowej. Najprawdopodobniej przebywali tam zmęczeni robotnicy podczas swojej przerwy w pracy. Obecnie zdawało się, iż nikogo tam nie ma.
Offline
Yasha ostrożnie i spokojnie podszedł do przyczepy, odwinął baseball i założył koszulę. Zatrzymał się przy drzwiach, przykucnął przy nich "Raz... dwa...trzy...<spokojne lizenie od 4 do 9>... 10" pomyślał, złapał głębszy oddech i trzymając kij w rękach otworzył ostrożnie drzwi po czym powoli i spokojnie zajrzał do środka.
Offline
Najwyraźniej, jeden z wyjątkowo niezdarnych robotników musiał zapomnieć zamknąć drzwi, toteż Yasha bez problemu dostał się do środka. W środku ,,przyczepy", nie było widać nikogo, jednak samo wnętrze było niechlujne i zaniedbane, zupełnie jakby przeszło tędy tornado. Niektóre rzeczy czy nawet fragmenty jedzenia leżały sobie gdzieś na podłodze. Na jednej ze ścian znajdowała się półka z kilkunastoma kluczami. Być może jeden z nich posłużył by do otwarcia drzwi ewakuacyjnych.
Offline
Yasha sięgnął po pęk kluczy, przeszukał kilka szafek w poszukiwaniu picia i jedzenia. Po "przetrząśnięciu" szafek wrócił do drzwi ewakuacyjnych. Wyciągnął pęk z kluczami i zaczął próbować otworzyć kłódkę. Chłopak zaczął się trochę denerwować, zastanawiało go co stało się w przyczepie. Ręce zaczęły mu nerwowo trząść się a klucze powoli mu wypadały. Przykucnął, przyłożył ręce blisko twarzy i uderzył się z całej siły "Uspokój się!" pomyślał. Złapał kilka głębszych wdechów, podniósł kluczę i kontynuował to co zaczął.
Offline
Podczas gdy Yasha usiłował otworzyć drzwi, nieopodal kilku przechodniów zauważyło zdesperowanego, trzęsącego się chłopaka. Podchodzili do chłopaka spokojnym krokiem i nie wyglądali przyjaźnie. Była to grupa muskularnych Latynosów, ubranych w jeansy i podkoszulki.
- Patrzcie. Dygocze się jak galareta. - Żartował jeden z grupy - Zgubiłeś mamę? Możemy Ci pomóc jej poszukać za ,,drobną" opłatą.
Offline
Źrenice chłopaka się rozszerzyły, przypomniał on sobie o tym jak był gnębiony w dzieciństwie i jak potem uczył się walki żeby temu zapobiec. Zakrył nóż koszulą, dalej próbował on otworzyć drzwi tyle że tym razem był już spokojny. Czekał na dogodną sytuacje, nie odezwał się nawet słowem, zabolało go to że ktoś wspomniał o jego martwej matce jednak to nie był czas na wspomnienia.
Offline
Widząc jak chłopak próbuje otworzyć drzwi, czemu towarzyszył lekki hałas, mężczyźni przestali już sobie żartować.
- Dobra, koniec zabawy frajerze. To nasz rewir. Wyskakuj z kasy i wypad stąd albo sami ją sobie weźmiemy. - Mówiąc to wyjął balisonga z kieszeni, popisowo zakręcił nim parę razy i wycelował końcem w młodego chłopaka, grożąc mu tym samym
Powoli mężczyźni zaczęli zbliżać się do Yashy.
Offline
Kiedy nieznajomy podszedł blisko Yashy z wystawionym nożem, chłopak zareagował natychmiast. Szybko zamachnął się besbolem próbując odepchnąć lub wytrącić broń przeciwnika a następnie szybko wykonał kopnięcie z pół obrotu które celowało w mostek. Stanął plecami do drzwi i przyjął pozycję obroną dzięki czemu mógł za równo szybko atakować jak i bronić się. Chłopak wyglądał na wystraszonego bo i taki był w rzeczywistości.
Offline
Mężczyzna boleśnie oberwał kijem w prawe ramie, po czym złapał się za nie z bólu i cofnął o krok.
- Skurwysyn walnął mnie! Dawaj gnata - powiedział odwracając się w stronę kolegi
- Nie mam przy sobie. Zostawiłem go. - odpowiedział drugi
- Że co kurwa zrobiłeś? Jesteś do niczego. Dobra, dawajcie naklepiemy gówniarza.
Napakowany nową energią mężczyzna tym razem w towarzystwie dwóch swoich ziomków, ruszył wolnym krokiem w stronę Yashy. Widać już było, jak na jego prawym ramieniu szybko wyrósł siniak.
Offline
Yasha złapał głębszy wdech, uspokoił się jednak nie zmieniał pozycji i nie dawał po sobie poznać pewności. Wykonując doskok do przodu zamachnął się besballem w przeciwnika, którego ranił wcześniej tak by trafić go w żuchwę, następnie, bez względu czy by pierwszym atakiem trafił czy nie, chcąc trafić przeciwnika w kolano bądź w udo tak by połamać mu kolano lub uszkodzić i wykluczyć nogę z walki.
Offline
Mężczyzna zaatakowany kijem schylił się przez co nie dostał w głowę. Jednak konsekwencją tego było to, iż drugi z napastników po jego lewej stronie w nią dostał, zaskoczony unikiem kolegi. Widać było jedynie strugę krwi wypływającej najprawdopodobniej z jego nosa, po czym mężczyzna osunął się na ziemię. Najprawdopodobniej stracił on przytomność zatem był już wykluczony z dalszej walki.
- O kurwa! - Powiedział niespokojnym głosem mężczyzna z nożem
- Zajebię Cię za to! - wykrzyczał do Yashy, po czym usiłował ugodzić go nożem w brzuch
Statystyki chuligana:
Żywotność: 74
Siła: 12
Zwinność: 5
Offline